Teofil Szymankiewicz urodził się 20 grudnia 1919 r. w Wielkopolsce. Po ukończeniu szkoły w jako ochotnik rozpoczął służbę wojskową. Co prawda tę rozpoczął od kursu dla podchorążych rezerwy piechoty, ale później zdobywał edukację lotniczą. Na rok przed wybuchem II wojny światowej rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych Rezerwy Lotnictwa. Po jej ukończeniu pracował na lotnisku w Sadkowie.
Z tego właśnie lotniska podlegając mobilizacji został odwołany do pułku lotniczego w Poznaniu. Po wybuchu wojny został przydzielony do Oddziału Lotnictwa Myśliwskiego Bazy nr 3. Była to jednostka której zadaniem było przygotowanie pilotów rezerwy dla uzupełnień stanów osobowych eskadr myśliwskich. 9 września jej piloci odlecieli w rejon Łucka. Z chwilą radzieckiej agresji na Polskę, 17 września znalazł się w Rumunii. Z tej przedostał się do Francji. Na sojuszniczej ziemi był pilotem w szkole strzelców samolotowych. Bezpośrednio nie brał udziału w walkach. 22 czerwca ewakuował się do Wielkiej Brytanii. Na Wyspie Ostatniej Nadziei otrzymał przydział do formowanego polskiego 309 Dywizjonu „Ziemi Czerwińskiej". Z dniem 1 lipca 1941 r. odszedł z niego do szkoły dla strzelców pokładowych w Walney na praktykę.
Po zaliczeniu tejże został skierowany na przeszkolenie myśliwców w Usworth. Po ukończeniu kursu 11 listopada 1941 r. został przydzielony do polskiego myśliwskiego 306 Dywizjonu. Z Dywizjonem „Toruńskim" nie polatał długo. Po czternastu dniach służby przeniesiono go do 316 Dywizjonu. Tu również nie przebywał długo. Mianowicie 5 kwietnia 1942 r. meldował się w „Wileńskim” 317. 15 lipca 1942 r. startował alarmowo na przechwycenie Focke - Wulfów w rejonie Kanału La Manche. Wywiązała się walka. Efektem było zestrzelenie jednej maszyny wroga. Pod koniec grudnia 1942 r. odszedł na odpoczynek do Hucknall.
W tutejszym OTU objął stanowisko instruktora pilotażu. Zajmował to do końca sierpnia 1943 r. Następnie przydzielono go do 4 AGS. 4 AGS była jednostką szkolącą strzelców pokładowych dla bombowców. Do jego obowiązków należało pilotowanie samolotu w którym lotnicy uczyli się celności ognia do ciągniętego rękawa. Ten był wleczony przez inny samolot prowadzony instruktorską ręką. Zdarzało się, że instruktorem był również Polak. W połowie czerwca 1944 r. wrócił do latania bojowego w 316. Dywizjon miał z zadnie obrony przed latającymi bombami V-1. Pierwszego takiego przeciwnika zestrzelił 9 lipca 1944 r. a ostatniego miesiąc 9 sierpnia 1944 r. Mógł się poszczycić 5 i 1/2 zestrzeleniami V-1. 9 grudnia 1944 r. w czasie wykonywania lotu treningowego w jego samolocie zaczął nawalać silnik. Zdecydował się na lądowanie ze schowanym podwoziem. Lądował na lotnisku zajętym przez jednostki USAAF. 2 stycznia 1945 r. wystartował na wymiatanie nad Ardenami. Niestety miał pecha. Znów nawalił silnik. Był zmuszony do powrotu. Dociągnął na alianckie lotnisko w Holandii. Pech go nie opuścił. W czasie kołowania samolot stanął w płomieniach. Przy pomocy personelu lotniska opuścił płonącą maszynę. Był bardzo ciężko poparzony i w takim stanie przewieziony do szpitala. Poparzenia były tak duże, że w ich wyniku zmarł.
Konrad RYDOŁOWSKI