Włodzimierz Gedymin - urodził się 23 czerwca 1915 r. w Petersburgu. Po skończonej rewolucji październikowej rodzice z synem wrócili do Polski. Zamieszkali w Poznaniu. To w nim Włodek pobierali nauki w szkole podstawowej. Kiedy w 1932 r. Żwirko z Wigurą zwyciężyli w Challenge` u Gedymin już wiedział. Wiedział, że zostanie lotnikiem. Rodzice byli odmiennego zdania. Rodzicielka skutecznie wyperswadowała z jego głowy marzenia o lataniu. Postanowił zostać inżynierem. Złożył papiery w Warszawie na Politechnice. Wcześniej odbył przeszkolenie wojskowe. Jednak bakcyl lotniczy był silniejszy. Drążył skutecznie młode ciało. Kiedy z pułku piechoty trafił do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa wrócił do marzeń. Złamał dane matce przyrzeczenie.
Na dwa lata przed wybuchem II wojny światowej został pilotem myśliwskim w lotnictwie wojskowym. Z chwilą wybuchu działań bojowych służył w Armii „Poznań”. Był dowódcą klucza. Odnosił zwycięstwa. 6 września 1939 r. w czasie walki powietrznej został ranny. Znalazł się w szpitalu. Na skutek szybkiego marszu wojsk hitlerowskich wycofał się z żołnierzami do syreniego grodu. Tu nad Wisłą pozostał w Szpitalu Ujazdowskim. Po kapitulacji i zajęciu stolicy przez Niemców uciekł z niego. Początkowo się schronił u rodziny. Następnie z fałszywi dokumentami wędrował po okupowanej Polsce. Znalazł pracę. „Pracował” dla chwały III Rzeszy. Wstąpił do konspiracji. Początkowo był żołnierzem Związku Walki Zbrojnej a następnie Armii Krajowej. Należał do współorganizatorów zrzutowisk w okolicach Tarnowa. Uczestniczył w przekazaniu Anglii jednego z największych sekretów hitlerowskich Niemiec. Chodziło o przerzucenie części i dokumentacji pocisków rakietowych. Akcja przeszła do historii jako „Most II” i „Most III”. Gedymin pseudonim „Włodek” został oficerem startowym. Każdy z „Mostów” nie należał do łatwych. Samolot pokonywał trasę (z Włoch) najeżoną artylerią przeciwlotniczą wspomaganą przez myśliwce. Lądował i startował z polowego lądowiska w okupowanym kraju. Bardzo trudnym w wykonaniu okazał się „Most III”. Lądowanie przebiegło bez większych problemów. Kłopoty nastąpiły na starcie. Zadział refleks „Włodka”. C – 47 Dakota z bezcennym ładunkiem mogła wrócić do swojej bazy.
Po wyzwoleniu nie ujawnił swojej konspiracyjnej przeszłości. Nie od razu wrócił do lotnictwa. Pracował w Polskim Radiu. Odbudowywał studia w Bydgoszczy. Kiedy tylko nadarzyła się okazja znalazł się w Polskich Liniach Lotniczych LOT. Nie ominęły go czystki stalinowskiego terroru. Przedwojenny lotnik i żołnierz podziemia stracił pracę. Stracił dlatego, że nie przyznał się do swojej działalności w podziemiu i swojej rodziny. Brat służył na Zachodzie. Wrócił do pracy w lotnictwie z odwilżą w 1956 r. Latał. Kiedy odszedł na emeryturę zamieszkał w Pułtusku. Poznaniacy nie zapomnieli o swoim obrońcy. 16 lutego 2007 r. otrzymał honorowe obywatelstwo miasta nad Wartą.
Oprac. Konrad Rydołowski