On pamięta, jak pachnie Kosmos

Jego nazwisko znają chyba wszyscy, a z pewnością pokolenie od roku 78 wzwyż (czytaj - i starsi). Jego droga do gwiazd wcale nie była łatwa, to droga od małej wioski, do dużego świata, do kosmosu. Książka opisuje wszystkie jego lotnicze przeżycia, od lat młodzieńczych, poprzez szkołę dęblińską, loty na myśliwcach, aż do dnia dzisiejszego.
Poniżej mały przedsmak wspaniałej opowieści, napisanej przez samo życie, życie osoby, która wpisała się w historię Polski, świata i kosmosu.
{youtube}merGbIJwRbQ{/youtube}
Telewizyjne wspominki z udziałem M. Hermaszewskiego
Samo życie
Historia Mirosława Hermaszewskiego rozpoczyna się w roku 1941. Przychodzi na świat 15 września w Lipnikach na Wołyniu. Sielanka rodzinna trwa do 25 marca 1943 roku, gdy na Lipniki napada zdziczała horda Ukraińców. Z domu pozostają zgliszcza, setki pomordowanych... Wśród nich - Roman Hermaszewski - ojciec. To ciężkie chwile dla rodziny, tym bardziej, że nasz bohater cudem wtedy ocalał. Był przecież stworzony do wielkich rzeczy.
Po długie podróży z kresów ocalali Hermaszewscy osiedlają się w Wołowie koło Wrocławia. Od tej pory z rozżewnieniem Autor wspomina o tej miejscowości. Tu poznał przecież miłość swojego życia - Emilię.
Mirosław swoją przygodę lotniczą rozpoczął u boku wówczas już znanego brata - Władysława. W radiu wciąż słyszał o Władysławie Hermaszewskim, przodującym oficerze pilocie. Kiedy odwiedzał brata, gdy tylko słyszał dźwięk turbiny silnika odrzutowego, rzucał sie biegiem w stronę lotniska, a tam przy płocie chłonął jego atmosferę.
W liceum rozpoczął swoją przygodę z modelarstwem redukcyjnym. Wychował się na "Skrzydlatej Polsce". Po liceum ze względu na swą wątłą posturę otrzymał wojskową kategorię C. Wówczas świat mu się zawalił, chciał bowiem kontynuować naukę na dęblińskiej uczelni.
I to tylko dzięki niektórym wspaniałym specjalistom możemy dziś pochwalić się polskim kosmonautą. Po kilku porażkach w Głównym Ośrodku Badan Lotniczo-Lekarskich ówczesny szef Aeroklubu Wrocławskiego zgodził się na udział Mirosława w szkoleniu szybowcowym. Tym samym otworzył mu drogę do nieba...
Mistrz zaczynał od szybowca
11 lipca 1960 roku to był przełom. I pierwszy lot szybowcem, z instruktorem rzecz jasna. Kiedy wylądował usłyszał z tyłu - "Ty chyba dobrze się zapowiadasz, gratuluję", to były słowa jego instruktora - Eugeniusza Młynarskiego. Instruktor się nie mylił.
Hermaszewski okazał się "twardym zawodnikiem". Zawziął się, by dostać się do Dęblina i mu się to udało. Zdał egzaminy teoretyczne, testy fizyczne, nie obyło się rzecz jasna bez przygód, które szczegółowo opisuje książka. Komisja zakwalifikowała go, a największy mankament młodego Mirka, niedowagę, skwitowała stwierdzeniem - ODKARMIMY.
Od tej pory wojskowa kariera Hermaszewskiego rozwijała się z każdym dniem coraz szybciej, by w końcu, w październiku 1976 roku rozpoczęła się droga do... kosmosu.
Ku gwiazdom
Droga ta nie jest łatwa. To ciągle badania, komory ciśnień, wirówki, obrotowe krzesła, huśtawki, przeciążenia. Książka z niezwykłą precyzją opisuje takowe ćwiczenia. Ciekawym doświadczeniem oraz przygotowaniem Hermaszewskiego do lotu w kosmos, jest jego wizyta i szkolenia w Gwiezdnym Miasteczku.
Przychodzi pamiętny 27 czerwca 1978 roku. Sojuz-30, ówczesne cudo techniki przyjmuje na swoj pokład dwójkę przyjaciół Mirosława Hermaszewskiego i Piotra Klimiuka. - Zegary wskazywały dokladnie godzinę 16:27'21" czasu moskiewskiego 27 czerwca 1978 roku. Ruszyliśmy w nieznane w największą przygodę życia - wspomina start Nasz Generał Pilot.
A kiedy wylądowali już na ziemi? "Piotr z wysiłkiem otworzył pokrywę włazu. Do wnętrza wdarł się wspaniały, świeży i ciepły zapach Ziemi, głosy wielu ludzi, szum silników śmigłowców."
Oczywiście nie sposób w tych kilku słowach opisać przeżyć Mirosława Hermaszewskiego, to trzeba przeżyć razem z nim w lekturze "...Opowieści pilota-kosmonauty".
Zobacz rozmowę z gen. bryg. pil. Mirosławem Hermaszewskim w TVP...
Jego historia nie jest zamknięta, ale wciąż trwa. W roku 1988 na Hermaszewski otrzymał nominację na generała pilota. Był także komendantem Szkoły Orląt. W wojsku służył do roku 2001. 5 października 2005 roku wykonał swój ostatni, pożegnalny lot.
W zakończeniu swej książki pisze "Zdumiewa mnie, że po trzydziestu latach jestem rozpoznawalny. Zaskakujące są spontaniczne reakcje dzieci, chyba bardziej wynikające z podpowiedzi rodziców, mniej z powodu czytanki szkolnej dla czwratoklasistów, w której opisano życiorys małego Mirusia i dokonania Mirosława."
Panie Mirosławie, ale cóż tu ma zdumiewać? Jest Pan osobą, która na trwałe wykształciła w wielu osobach miłość do latania, do przestworzy. Te dzieci, które w czasie, gdy Pan był w kosmosie, marzyły o podróżach podniebnych, to dziś już kolejne pokolenie wspaniałych pilotów. Te dzieci uwierzyły, że niemożliwe może stać się możliwe. A nazwisko Hermaszewski już na stałe wpisuje się w historię Polski.
No i w końcu, ... to Pan jedyny z Polaków pamięta, jak pachnie Kosmos... To zapach spełnionego młodzieńczego marzenia i ...
Joanna Walczak
Na podst. książki "Ciężar nieważkości. Opowieść pilota-kosmonauty" Mirosława Hermaszewskiego
Wydawnictwo Universitas 2009
ISBN : 97883-242-0846-3
Liczba stron : 256
Format : B5 (150x235)
Okładka : twarda z obwolutą
Poniżej mały przedsmak wspaniałej opowieści, napisanej przez samo życie, życie osoby, która wpisała się w historię Polski, świata i kosmosu.
{youtube}merGbIJwRbQ{/youtube}
Telewizyjne wspominki z udziałem M. Hermaszewskiego
Samo życie
Historia Mirosława Hermaszewskiego rozpoczyna się w roku 1941. Przychodzi na świat 15 września w Lipnikach na Wołyniu. Sielanka rodzinna trwa do 25 marca 1943 roku, gdy na Lipniki napada zdziczała horda Ukraińców. Z domu pozostają zgliszcza, setki pomordowanych... Wśród nich - Roman Hermaszewski - ojciec. To ciężkie chwile dla rodziny, tym bardziej, że nasz bohater cudem wtedy ocalał. Był przecież stworzony do wielkich rzeczy.
Po długie podróży z kresów ocalali Hermaszewscy osiedlają się w Wołowie koło Wrocławia. Od tej pory z rozżewnieniem Autor wspomina o tej miejscowości. Tu poznał przecież miłość swojego życia - Emilię.
Mirosław swoją przygodę lotniczą rozpoczął u boku wówczas już znanego brata - Władysława. W radiu wciąż słyszał o Władysławie Hermaszewskim, przodującym oficerze pilocie. Kiedy odwiedzał brata, gdy tylko słyszał dźwięk turbiny silnika odrzutowego, rzucał sie biegiem w stronę lotniska, a tam przy płocie chłonął jego atmosferę.
W liceum rozpoczął swoją przygodę z modelarstwem redukcyjnym. Wychował się na "Skrzydlatej Polsce". Po liceum ze względu na swą wątłą posturę otrzymał wojskową kategorię C. Wówczas świat mu się zawalił, chciał bowiem kontynuować naukę na dęblińskiej uczelni.
I to tylko dzięki niektórym wspaniałym specjalistom możemy dziś pochwalić się polskim kosmonautą. Po kilku porażkach w Głównym Ośrodku Badan Lotniczo-Lekarskich ówczesny szef Aeroklubu Wrocławskiego zgodził się na udział Mirosława w szkoleniu szybowcowym. Tym samym otworzył mu drogę do nieba...
Mistrz zaczynał od szybowca
11 lipca 1960 roku to był przełom. I pierwszy lot szybowcem, z instruktorem rzecz jasna. Kiedy wylądował usłyszał z tyłu - "Ty chyba dobrze się zapowiadasz, gratuluję", to były słowa jego instruktora - Eugeniusza Młynarskiego. Instruktor się nie mylił.
Hermaszewski okazał się "twardym zawodnikiem". Zawziął się, by dostać się do Dęblina i mu się to udało. Zdał egzaminy teoretyczne, testy fizyczne, nie obyło się rzecz jasna bez przygód, które szczegółowo opisuje książka. Komisja zakwalifikowała go, a największy mankament młodego Mirka, niedowagę, skwitowała stwierdzeniem - ODKARMIMY.
Od tej pory wojskowa kariera Hermaszewskiego rozwijała się z każdym dniem coraz szybciej, by w końcu, w październiku 1976 roku rozpoczęła się droga do... kosmosu.

Droga ta nie jest łatwa. To ciągle badania, komory ciśnień, wirówki, obrotowe krzesła, huśtawki, przeciążenia. Książka z niezwykłą precyzją opisuje takowe ćwiczenia. Ciekawym doświadczeniem oraz przygotowaniem Hermaszewskiego do lotu w kosmos, jest jego wizyta i szkolenia w Gwiezdnym Miasteczku.
Przychodzi pamiętny 27 czerwca 1978 roku. Sojuz-30, ówczesne cudo techniki przyjmuje na swoj pokład dwójkę przyjaciół Mirosława Hermaszewskiego i Piotra Klimiuka. - Zegary wskazywały dokladnie godzinę 16:27'21" czasu moskiewskiego 27 czerwca 1978 roku. Ruszyliśmy w nieznane w największą przygodę życia - wspomina start Nasz Generał Pilot.
A kiedy wylądowali już na ziemi? "Piotr z wysiłkiem otworzył pokrywę włazu. Do wnętrza wdarł się wspaniały, świeży i ciepły zapach Ziemi, głosy wielu ludzi, szum silników śmigłowców."
Oczywiście nie sposób w tych kilku słowach opisać przeżyć Mirosława Hermaszewskiego, to trzeba przeżyć razem z nim w lekturze "...Opowieści pilota-kosmonauty".
Zobacz rozmowę z gen. bryg. pil. Mirosławem Hermaszewskim w TVP...
Jego historia nie jest zamknięta, ale wciąż trwa. W roku 1988 na Hermaszewski otrzymał nominację na generała pilota. Był także komendantem Szkoły Orląt. W wojsku służył do roku 2001. 5 października 2005 roku wykonał swój ostatni, pożegnalny lot.
W zakończeniu swej książki pisze "Zdumiewa mnie, że po trzydziestu latach jestem rozpoznawalny. Zaskakujące są spontaniczne reakcje dzieci, chyba bardziej wynikające z podpowiedzi rodziców, mniej z powodu czytanki szkolnej dla czwratoklasistów, w której opisano życiorys małego Mirusia i dokonania Mirosława."
Panie Mirosławie, ale cóż tu ma zdumiewać? Jest Pan osobą, która na trwałe wykształciła w wielu osobach miłość do latania, do przestworzy. Te dzieci, które w czasie, gdy Pan był w kosmosie, marzyły o podróżach podniebnych, to dziś już kolejne pokolenie wspaniałych pilotów. Te dzieci uwierzyły, że niemożliwe może stać się możliwe. A nazwisko Hermaszewski już na stałe wpisuje się w historię Polski.
No i w końcu, ... to Pan jedyny z Polaków pamięta, jak pachnie Kosmos... To zapach spełnionego młodzieńczego marzenia i ...
Joanna Walczak
Na podst. książki "Ciężar nieważkości. Opowieść pilota-kosmonauty" Mirosława Hermaszewskiego
Wydawnictwo Universitas 2009
ISBN : 97883-242-0846-3
Liczba stron : 256
Format : B5 (150x235)
Okładka : twarda z obwolutą